Aktualności

Klub

50 na 50: Potentat na kolanach

12.01.2021, 20:00
Już w drugim sezonie na zapleczu ekstraklasy w erze Andrzeja Dadełły legnicka Miedź stanęła przed szansą sprawdzenia się w boju o stawkę z jedną z najlepszych polskich drużyn w XXI wieku. Mało tego, zielono-niebiesko-czerwoni zdali ten egzamin lepiej niż przyzwoicie!

 
Miedź pucharową przygodę w sezonie 2013/2014 rozpoczęła w znakomitym stylu. Najpierw rozbiła na wyjeździe 4:0 Odrę Opole, po golach Zbigniewa Zakrzewskiego, Jakuba Grzegorzewskiego, Mariusza Zasady i Mateusza Szczepaniaka. Następnie w Grudziądzu hat-trickiem popisał się Jakub Grzegorzewski, co dało legniczanom pewne zwycięstwo 3:0 z Olimpią Grudziądz. W nagrodę w 1/8 finału Pucharu Polski zespół znad Kaczawy spotkał się z wicemistrzem kraju, poznańskim Lechem.
 
 
Drużynę ze stolicy Wielkopolski tworzyli wówczas m.in. Łukasz Teodorczyk, Rafał Murawski, Marcin Kamiński, Łukasz Trałka, Kasper Hämäläinen czy Gergő Lovrencsics, którego w sezonie 2020/2021 podziwiać można było na boiskach elitarnej Ligi Mistrzów w barwach słynnego węgierskiego klubu Ferencvárosi TC.
 
6 listopada Legnica oszalała na punkcie futbolu. Na takie spotkanie kibice nad Kaczawą czekali latami, bo choć rok wcześniej Miedź mierzyła się u siebie z jeszcze bardzo silną wówczas Polonią Warszawa, to piłkarze grający w Lechu zdecydowanie bardziej elektryzowali publiczność na ligowych arenach. W pamięci sympatyków futbolu wciąż żywe były znakomite boje lechitów w Lidze Europejskiej z Juventusem Turyn czy Manchesterem City.
 
 
Spotkanie reklamowane było jako rewanż za Superpuchar Polski z 1992 roku i nie będzie w tym przesady, gdy dodamy, że w tamtym momencie rzeczywiście było to jedno z najbardziej prestiżowych spotkań od czasów zwycięstwa w Pucharze tysiąca drużyn. Kibiców do przyjścia na Stadion im. Orła Białego nie trzeba było specjalnie zachęcać. Kto zresztą nie pospieszył się z kupnem biletu, musiał obejść się smakiem. Obiekt pękał w szwach. Nie licząc stref buforowych, na trybunach zasiadł komplet publiczności. Nikt, kto pojawił się na obiekcie, może poza fanami „Kolejorza”, nie mógł żałować swojego wyboru. Mimo, że listopadowa aura niekoniecznie jest wymarzoną dla piłkarskiego widza.
 
 
 
Prowadzona wówczas przez Adama Fedoruka i Piotra Tworka Miedź zagrała koncertowo! Już w 12 minucie mogło być 1:0, gdy Piotr Madejski uderzył technicznie z prawej strony pola karnego. Strzegący bramki poznaniaków Maciej Gostomski z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Niedługo później na bramkę gości główkował Zbigniew Zakrzewski, ale w tym przypadku zabrakło precyzji. Następnie spróbował Wojciech Łobodziński, ale znów lepszy okazał się golkiper przyjezdnych. Z kolei w 27 minucie popularny „Łobo” precyzyjnie dośrodkował. Po strzale głową Gostomski intuicyjnie odbił piłkę. Ta trafiła pod nogi Zakrzewskiego, lecz były gracz Lecha, nieznacznie się pomylił. Miedź przeważała, stworzyła sobie lepsze okazje i tylko do siebie mogła mieć pretensje, że nie prowadziła do przerwy.
 
 
Drugą odsłonę lepiej zaczęli prowadzeni przez trenera Mariusza Rumaka niebiesko-biali, ale ich optyczna przewaga nie trwała długo, bo z upływem czasu śmielej do głosu znów dochodzili legniczanie. Dobrą zmianę dał debiutujący w pierwszym zespole zielono-niebiesko-czerwonych Marcin Burkhardt. To on zapoczątkował akcję, po której mieszcząca się w Parku Miejskim piłkarska arena oszalała z radości. W 74 minucie wychowanek Olimpii Poznań sprytnie zagrał na prawe skrzydło do Łobodzińskiego, ten na pełnej szybkości dośrodkował w pole karne, a nadbiegający Szczepaniak głową skierował piłkę do siatki. Miedź poszła za ciosem. 
 
Pięć minut później Burkhardt ostro dośrodkował w pole karne Lecha, piłka spadła między kilku zawodników, a panamski obrońca Luis Henríquez tak nieszczęśliwie interweniował, że wbił ją do własnej siatki. To był nokaut! Komplet widzów na legnickim stadionie wiwatował na cześć piłkarzy Miedzi i skandował „na kolana” w stronę sektora zajmowanego przez fanów gości. Sensacja stała się faktem.
 
 
Wiosną legniczanie w pucharowym ćwierćfinale po zaciętym dwumeczu odpali z Arką Gdynia, przegrywając rewanżowe spotkanie po dogrywce. Warto dodać, że w spotkaniu z poznaniakami zagrało dwóch obecnych członków sztabu szkoleniowego Miedzi. Dostępu do legnickiej bramki bronił aktualnie szkolący golkiperów Aleksander Ptak, a w pomocy brylował asystent trenera Wojciech Łobodziński. Co ciekawe, sezon 2013/2014 na ławce szkoleniowej Miedzi kończył obecny opiekun „Kolejorza” Dariusz Żuraw, ale to już zupełnie inna historia…
 
 
Miedź Legnica – Lech Poznań 2:0 (0:0)
 
Bramki: Mateusz Szczepaniak (74’), Luis Henríquez (79’-sam.)
 
Żółte kartki: Mateusz Szczepaniak oraz Kebba Ceesay, Luis Henríquez
 
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
 
Widzów: 5 500
 
Miedź: Ptak - Wołczek, Midzierski, Woźniczka, Zasada, Kasperkiewicz, Cierpka (59’ Burkhardt), Madejski (80’ Łuszkiewicz), Łobodziński, Szczepaniak, Zakrzewski (73’ Grzegorzewski)
 
Lech: Gostomski - Ceesay, Wołąkiewicz, Kamiński, Henríquez (83’ Formella), Lovrencsics (46’ Hämäläinen), Trałka, Murawski, Claasen (65’ Możdżeń), Douglas, Teodorczyk
 
 

Sponsorzy

Sponsor Główny:
https://votum-fh.pl/
Sponsor Strategiczny:
https://portal.legnica.eu/
Sponsor Techniczny:
https://www.adidas.pl/pilka_nozna
Sponsor Sprzętowy:
https://www.no10.pl/