Jakub Grzegorzewski w tym sezonie zdobył już 17 bramek – od dwie mniej o lidera klasyfikacji najlepszych strzelców, którego wciąż ma szansę przegonić. Czy w Kaliszu poprawi ten dorobek? – Jeśli dostanę piłkę przed bramką i zobaczę, że któryś z kolegów jest lepiej ustawiony, to nie będę strzelał „na siłę”, tylko podam piłkę. Wychodzę z założenia, że nie jest ważne, kto strzela bramki – ważne, żeby Miedź wygrywała kolejne mecze – mówi napastnik Miedzianki.
Awans do I ligi dla Ciebie smakuje chyba wyjątkowo, bo to Twoje bramki wiosną wprowadziły Miedź na zaplecze Ekstraklasy.
JAKUB GRZEGORZEWSKI: - Wszyscy pracowaliśmy ciężko przez cały rok na ten awans i teraz cieszymy się, że osiągnęliśmy cel. Po zwycięstwie z Rybnikiem odetchnęliśmy, zeszła z nas ta presja oczekiwań, ale przed nami jeszcze jeden mecz do końca sezonu i chcemy go wygrać.
Ta wiosna zdecydowanie należy do Ciebie…
- Można tak powiedzieć patrząc przez pryzmat strzelonych bramek, aczkolwiek mówiąc szczerze, moja gra w kilku meczach nie wyglądała tak, jakbyśmy sobie wszyscy życzyli, więc w I lidze będzie co poprawiać. Razem z „Zakim” nastrzelaliśmy trochę goli w tym sezonie, ale podkreślam, że na ten awans ciężko pracowała cała drużyna.
I-ligowa jest nie tylko gra Miedzi, ale też doping legnickich kibiców. Jak podobała Ci się atmosfera spotkania z Rybnikiem?
- Fajnie się grało przy tak niesamowitym wsparciu naszych kibiców, było głośno i widowiskowo. Życzyłbym sobie i nam wszystkim, że tak wyglądały wszystkie mecze Miedzi w I lidze.
Przed ostatnią kolejką wciąż masz szansę na tytuł króla strzelców II ligi.
- Rzeczywiście taka szansa jest, ale jeśli w Kaliszu dostanę piłkę przed bramką i zobaczę, że któryś z kolegów jest lepiej ustawiony, to nie będę strzelał „na siłę”, tylko podam piłkę. Wychodzę z założenia, że nie jest ważne, kto strzela bramki – ważne, żeby Miedź wygrywała kolejne mecze.