Warunki do gry nie rozpieszczały. Mżawka i grząskie boisko utrudniało grę obydwu zespołom. Mimo takiego stanu rzeczy i braku goli, drużyny Korony i Miedzi stworzyły ciekawe widowisko. Miedź zaatakowała na samym początku spotkania, ale uderzenia Osyry i Fernandeza obronił Miśkiewicz. Gospodarze odpowiedzieli dwoma uderzeniami Możdzenia, które nie znalazły drogi do bramki Kanibołockiego. Po upływie 20 minut gospodarze doszli do głosu i starali się sforsować legnicką defensywę ale bez rezultatu. W odpowiedzi Miedź przycisnęła w końcówce, a dwa podania wzdłuż bramki od Zielińskiego nie trafiły do adresatów.
Po przerwie było podobnie. W 49 min. mocno z dystansu uderzył Camara, a Miśkiewicz z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Trzy minuty później Ojamaa stanął przed znakomitą szansą, ale wypychany przez obrońcę Korony nie czysto trafił w piłkę. W 77 min. ponownie Camara spróbował uderzać z dystansu i pomylił się minimalnie. Najlepszą okazję jednak zmarnował Borja Fernandez. Po wyprowadzeniu kontry wyszedł dwa na jeden z bramkarzem i zamiast podać piłkę do będącego sam na sam z bramką Zielińskiego został zatrzymany przez obrońcę.
Korona Kielce - Miedź Legnica 0:0
Żółte kartki: Marquez (64), Żubrowski (88) - Miljković (33), Purzycki (55)
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Asystenci: Krzysztof Myrmus, Bartłomiej Lekki
Widzów: 5 468
Korona Kielce: Miśkiewicz - Rymaniak, Kovacević, Marquez, Kallaste (68. Brown Forbes) - Żubrowski, Możdżeń, Janjić (75. Cebula), Arveladze (68. Diaw), Gardawski - Soriano; trener: Gino Lettieri
Miedź Legnica: Kanibołocki - Bartczak, Osyra, Miljković - Zieliński, Purzycki, Fernandez, Camara, Ojamaa (89. Santana), Forsell - Szczepaniak (75. Piątkowski); trener: Dominik Nowak.