Klub
Kiedy w sezonie 1988/89 piłkarze Miedzi uzyskali historyczny awans do ówczesnej II ligi nikt w najśmielszych oczekiwaniach nie łudził się, że w ciągu kilku najbliższych lat o klubie z Legnicy, będzie głośno. I to nie tylko w Polsce, ale również poza jej granicami.
Po spektakularnym pokonaniu w dwumeczu bydgoskiego Zawiszy dość szybko w Legnicy zwietrzono szansę na zajście Miedzi w piłkarskim Pucharze Polski bardzo daleko. Tym bardziej, że na naszej „linii ognia” był odwieczny drugoligowy rywal – Stilon Gorzów. Drużyna bardzo silna, która podobnie jak „Miedzianka” miała po prostu pecha. Legniczanie przegrali walkę o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w barażach ze Stalą Mielec. Z kolei gorzowianie, jako niezwykle solidna piłkarska ekipa, byli blisko bezpośredniego awansu do I ligi.
- Ostatecznie gorzowianie z Zenonem Burzawą w składzie zajęli piąte miejsce (tuż za Miedzią z identyczną ilością punktów 47) i do bezpośrednio awansujących zespołów stracili odpowiednio: 2 punkty do pierwszej Stali Stalowa Wola i punkt do drugiego łódzkiego Widzewa. W barażach zagrała nasza drużyna oraz Jagiellonia Białystok – szczegółowo wspomina Zdzisław Buchaniewicz. Dziś, po wielu latach, dość głośno mówi się o meczu Stilonu z Widzewem w przedostatniej kolejce II ligi. W Łodzi padł remis 1:1, ale wielu kibiców z Gorzowa Wielkopolskiego wietrzy w tym rezultacie „pomoc z zewnątrz”. Z pewnością kiedyś dowiemy się prawdy.
Taki rywal w półfinale Pucharu Polski wcale nie był „wygodny”. Gorzowianie – podobnie jak nasi piłkarze – byli bardzo rozgoryczeni niedawno zakończonym sezonem na drugoligowym froncie. I podobnie jak legniczanie, to niepowodzenie chcieli sobie powetować w krajowym Pucharze. – W tamtym okresie Stilon miał rewelacyjną wręcz ekipę piłkarzy. Zenon Burzawa był tylko jednym z ogniw drużyny. Pamiętam, że ktoś w klubie wpadł wówczas na genialny pomysł, podczas rozważań dotyczących odpowiednich przygotowań naszych piłkarzy do pierwszego meczu ze Stilonem, aby nieco „upuścić pary” chłopakom. Wiadomo, że bardzo to wszystko przeżywali – dodaje wieloletni fan naszego Klubu.
Wtedy pojawiła się propozycja ze strony burmistrza Gryfowa Śląskiego, który zaprosił nasz zespół na obchody 700-lecia powstania tego miasta. Nie ukrywam, że w tamtych czasach byliśmy już w Polsce doskonale znani. No bo jak mogło być inaczej. Zwłaszcza po pokonaniu bydgoskiego Zawiszy. Zaproponowano nam również rozegranie towarzyskiego meczu z miejscowym Gryfem występującym w V lidze. Wynik był sprawą drugorzędną...
c.d.n.
* Zdzisław Buchaniewicz, wieloletni kibic i przyjaciel legnickiego futbolu.