Aktualności

Po fatalnej kontuzji Pawła Posmyka czas wydawał się dłużyć w nieskończoność. Ale zapisy wideo jednoznacznie rozwiewają wątpliwości – kilkanaście sekund po zdarzeniu przy zawodniku był już lekarz, a karetka wjechała na murawę 2 min i 25 sekund od momentu wezwania.

W doliczonym czasie gry podczas meczu Miedzi z Chojniczanką dwóch piłkarzy zderzyło się głowami. Bardziej ucierpiał kapitan gości Paweł Posmyk, który po upadku na murawę przez chwilę stracił przytomność. Sędzia nie przerwał gry, zrobił to dopiero kilka sekund później. Gdy okazało się, że uraz piłkarza jest poważny, na pomoc ruszyli inni zawodnicy, a sędzia wezwał na murawę fizjoterapeutów. Wraz z nimi z ławki Miedzi do zawodników ruszył także lekarz legnickiego klubu, obecny podczas każdych zawodów sportowych. To on, zgodnie z procedurą, zdecydował o wezwaniu karetki. Załoga karetki, zgodnie z przepisami, znajdowała się wówczas w punkcie medycznym stadionu, skąd szybko udała się do karetki. W tym czasie ochrona otworzyła bramę wjazdową na murawę. Zgodnie z zapisem wideo, od momentu decyzji lekarza o interwencji karetki, do jej wjazdu na murawę minęły 2 min i 25 sekund. Po meczu zarząd Miedzi analizował całą sytuację na zapisach wideo, odbył się także rozmowy z pracownikami ochrony i zabezpieczenia medycznego. W takich nerwowych chwilach czas wydaje się dłużyć, jednak wszystkie procedury zostały zachowane, co potwierdził także obecny na stadionie delegat Polskiego Związku Piłki Nożnej, który analizował tę sytuację i nie miał zastrzeżeń. Niemniej jednak zarząd klubu zdaje sobie sprawę, że w przypadku ratowania życia ludzkiego liczy się każda sekunda, dlatego dołoży wszelkich starań, żeby w razie konieczności interwencja karetki była natychmiastowa.

Poszkodowany piłkarz prosto ze stadionu został odwieziony karetką do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy oraz przeszedł niezbędne badania, w tym tomografię komputerową głowy. Wyniki były pomyślne, zawodnik czuł się dobrze i jeszcze w sobotę wieczorem opuścił szpital.