Aktualności

Klub

Tomasz Brusiło: - Nikt w Miedzi nie wywiesił białej flagi

15.03.2023, 20:00
- Za obecny stan czuję się tak samo odpowiedzialny jak trener czy zawodnicy. Wygrywamy i przegrywamy razem. Zostało 10 meczów i nikt się nie poddaje. Zapewniam, że nikt w Miedzi nie chce spadać z ligi! A już na pewno nikomu to się nie opłaci. Zamiast obrażać się na drużynę lepiej przyjść w niedzielę na mecz i jej kibicować. Skoro wymagamy od zawodników wiary i walki do końca, to sami też pokażmy, że się nie poddajemy – mówi Tomasz Brusiło, Prezes Zarządu Miedzi.

Nastroje po porażce Miedzi z Lechią, delikatnie mówiąc, nie były dobre. Ocenił pan już to spotkanie na spokojnie?

- Ciągle się coś we mnie gotuje, jak myślę o tym meczu. Druga połowa w Gdańsku w naszym wykonaniu była kompromitująco słaba. Zaczęliśmy źle, a po straconej bramce plan na mecz się posypał i wiele rzeczy przestało działać. Popełniliśmy mnóstwo błędów. Lechia oddała w drugiej połowie 4 celne strzały na naszą bramkę i przegraliśmy 0:4. Tak grać nie można! Natomiast do przerwy nic nie zapowiadało takiego obrotu rzeczy. Nieźle broniliśmy, Lechia praktycznie nie miała stuprocentowych okazji bramkowych. Można było liczyć, że jeśli nie popełnimy błędów w obronie, to nie stracimy bramki, a swoje 2-3 okazje w ofensywie wykreujemy. Niestety, po przerwie było zupełnie inaczej. Żadne to usprawiedliwienie, ale większości drużyn z dołu tabeli przytrafiały się w tym sezonie takie katastrofy wynikowe, jaka nam ta w Gdańsku. Oby to była nasza ostatnia taka wpadka.

Dlaczego wiosna Miedzi jest tak słaba?

- Jest słaba jeśli patrzymy na nią przez pryzmat ogromnego deficytu punktowego po jesieni. Ale tabela ligowa liczona od 17 października, a więc od momentu zatrudnienia trenera Grzegorza Mokrego, klasyfikuje Miedź na 12 miejscu, a więc „nad kreską”. Gdyby zespół punktował przez cały sezon na takim poziomie, to spokojnie by się utrzymał. Ale obecnie to za mało właśnie ze względu na brak punktów z jesieni. Trener bardzo obrazowo nazwał to nasze punktowanie: „zaczęliśmy iść, a żeby się utrzymać, musimy biec”. To niepopularny fakt, ale od zatrudnienia trenera Mokrego punktujmy na poziomie Śląska, lepiej od Zagłębia, Górnika, Jagiellonii, Stali czy Wisły. A mimo to jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli bo od początku sezonu do 17 października punktowaliśmy bardzo słabo. Zdecydowanie za słabo jak na potencjał tej drużyny. Teraz nie przegrywamy w Legnicy od końca października 2022 roku, ale wciąż za słabo punktujemy na wyjazdach. Sytuacja jest trudna, mamy swoje problemy, ale zostało 10 meczów i nikt się nie poddaje. Frustracja w drużynie i w całym klubie po przegranych meczach jest ogromna, aż kipi. Zapewniam, że nikt w Miedzi nie chce spadać z ligi! A już na pewno nikomu to się nie opłaci.

Kibice Miedzi głośno wyrażają swoją opinię w temacie obsady bramki…

- Bramkarza – tak jak zawodnika na każdą inną pozycję – na mecz wybiera trener, który ma do tego kompetencje. Nie właściciel, prezes czy dyrektor sportowy. I nie kibice. Trener i cały sztab codziennie pracują z tymi zawodnikami, rozmawiają, widzą ich w treningu, w grach wewnętrznych, dysponują wszystkimi informacjami na temat ich aktualnej dyspozycji, mocnych i słabych stron i na tej podstawie dokonują wyboru składu meczowego. Stawiają zadania zawodnikom na dany mecz i później ich z tego rozliczają. Wyjaśnię też, bo słyszałem już różne opinie na ten temat – żaden zawodnik w Miedzi nie ma zagwarantowanych w kontrakcie minut gry. Trener ma wolną rękę w wyborze składu na każdy mecz i jestem pewny, że dokonuje go w najlepszej wierze i z intencją, by pomóc drużynie wygrać mecz. Decyduje wyłącznie rywalizacja sportowa. Nie wiem, kto stanie w bramce w niedzielę, ale kto by to nie był, to cała drużyna musi zaprezentować się znacznie lepiej niż ostatnio.

Może w szatni Miedzi mamy za dużo obcokrajowców, którzy nie dogadują się z Polakami?

- Narósł już mit wokół tego, że mamy Wieżę Babel w Legnicy, a to kompletna bzdura. Nie odbiegamy w tym względzie od wielu innych klubów Ekstraklasy. W większości szatni język angielski to norma. Ilu Polaków gra regularnie w wyjściowym składzie Rakowa, który zmierza po mistrzostwo? Jeden? Nie patrzymy na to, kto ma jaki paszport, tylko czy jest dobrym piłkarzem, czy nie. Czy pasuje do koncepcji trenera, czy nie. Nikomu nie przeszkadzało jak rok temu wygraliśmy 1 ligę z wyrównanym najlepszym wynikiem punktowym w XXI wieku, mając w składzie Hiszpana, Szwajcara, reprezentanta Dominikany, Duńczyka, Belga z marokańskimi korzeniami, Holendra, Czarnogórca, reprezentanta Curacao i Brazylijczyka. Wtedy nikt nie podnosił argumentów o braku komunikacji w szatni czy Wieży Babel.  

Ale dlaczego Miedź nie chce stawiać na Polaków?

- A kto powiedział, że nie chce? Problemem jest to, że nie stać nas na licytowanie się z innymi klubami o ciekawych, polskich zawodników, których widzielibyśmy w naszym składzie. Nie mieliśmy szans na zatrzymanie w Legnicy np. Patryka Makucha, choć bardzo chcieliśmy, żeby został z nami. W ostatnim okienku transferowym trener Mokry miał na swojej liście życzeń 6 nazwisk Polaków. A trafiło do nas dwóch. Kolejni byli poza naszym zasięgiem finansowym, choć – w dwóch przypadkach – mówimy o zawodnikach z 1 ligi. Jeden trafił do dużo mocniejszego klubu, który był w stanie zaoferować lepsze warunki. Mamy swoje ograniczenia budżetowe. Pierwszą ligę wygrywaliśmy mając 5-6 budżet w lidze. A w Ekstraklasie musimy mierzyć się w większości z rywalami, którzy mają 2-, 3-, 4-, a nawet 5-krotnie wyższe budżety od nas.

Często powtarzana opinia jest taka, że obcokrajowcy nie będą umierać za klub, bo interesują ich tylko pieniądze.

- Odpowiem tak: w poprzednim sezonie zawodnicy mieli obiecane premie za wywalczenie awansu do Ekstraklasy. Gdyby chodziło tylko o pieniądze, to mecze w końcówce sezonu z Widzewem i Arką, kiedy awans był już pewny, nie miałyby dla nich znaczenia. Ale zawodnicy bardzo chcieli je wygrać dla kibiców i wygrali. Nikt tam nogi nie odstawiał, choć od tych meczów już nic nie zależało. Dlatego uważam, że wyciąganie takich opinii teraz wobec zawodników nie jest w porządku. Powtórzę: finansowo żadnemu z nich ewentualny spadek z Ekstraklasy się nie opłaci.

Latem było za dużo zmian w zespole?

- Część była wymuszona. Nie było opcji na zatrzymanie Patryka Makucha, a Damian Tront doznał poważnej kontuzji, która wyeliminowała go z gry na ponad pół roku. Te luki trzeba było uzupełnić. Na dodatek na trzy dni przed wygaśnięciem terminu zapisanego w umowie, na skrócenie wypożyczenia Gammelby`ego zdecydowało się Broendby Kopenhaga, którego podstawowy zawodnik na tę pozycję doznał kontuzji. Dodatkowo kilku graczy poziom Ekstraklasy brutalnie zweryfikował. W polityce transferowej popełniliśmy błędy. Praktycznie codziennie rozmawiamy o tym z właścicielem, dyrektorem sportowym i trenerem. Ale nie będę o tym mówił, dopóki trwa sezon. Na podsumowanie przyjdzie czas po ostatnim meczu.

Jak Pan patrzy w ligową tabelę, to czuje się Pan odpowiedzialny za taki stan rzeczy?

- Oczywiście. Za obecny stan czuję się tak samo odpowiedzialny jak trener czy zawodnicy. Wygrywamy i przegrywamy razem. Mam nadzieję, że kibice też tak do tego podchodzą, bo w klubie nikt nie wywiesza białej flagi, a jeśli zespół ma się podnieść po takiej porażce jak w Gdańsku, to tylko przy wsparciu kibiców.

Zawodnikom i trenerom Miedzi mocno obrywa się też w Internecie…

- Rozumiem rozgoryczenie po porażce, sam go doświadczam, to nieodłączny element sportu. Łatwo się utożsamiać z zespołem, który wygrywa mecz za meczem i robi awans. Trudniej z ostatnim zespołem w tabeli. Dla wszystkich związanych z Miedzią to trudny czas. Ale wylewanie pomyj na drużynę nie sprawi, że nagle ta zacznie grać lepiej.

Jak ostatnie dni wyglądają wewnątrz klubu?

- Powtórzę jeszcze raz – nikt nie wywiesza białej flagi. Czy przegrany mecz ma spowodować, że klub przestanie działać? Być może ktoś postrzega klub przez pryzmat meczu i jego wyniku, ale to bardzo duże uproszczenie. Wynik sportowy to jedno, a drugie to bieżąca działalność spółki i nasza codzienna praca. Realizujemy wiążące nas umowy i zobowiązania, zamknęliśmy rok obrotowy i kończymy sprawozdanie roczne. Obecnie rozpoczęła się też w klubie coroczna kontroli biegłych rewidentów. Zbiegło się to w czasie z okresem licencyjnym Polskiego Związku Piłki Nożnej na sezon 2023/2024 – luty i marzec to pod tym kątem bardzo wymagające miesiące, w których przygotowujemy pełną dokumentację licencyjną, a dodam, że w tym roku – pierwszy raz od kilku lat – doszło wiele nowych, wymagających kryteriów do spełnienia w różnych obszarach naszej działalności. Jak zaczynałem pracę w klubie, jeszcze w II lidze, to kryteria licencyjne mieściły się na kilku stronach A4. Dzisiaj to jest ponad 100-stronnicowa książka opisująca punkt po punkcie wymogi, jakie musimy spełnić, by otrzymać licencję. Jeszcze przed meczem z Piastem mamy zaplanowaną w Legnicy wizytację ekspertów z Komisji Licencyjnej.

Brak zwycięstw na boisku nie demotywuje w codziennej pracy?

- Nie jest to łatwa sytuacja, kiedy wszystko co zrobisz jest negowane ze względu na wynik sportowy. Od 12 lat pracuję w piłce i tej jednej rzeczy w niej nie znoszę – uzależniania postrzegania klubu od wyniku sportowego. Czy klub pracuje inaczej kiedy wygra, a inaczej kiedy przegra mecz? Czy pracujemy teraz inaczej niż wtedy, kiedy wygrywaliśmy 1 ligę? Nie! Czy jeśli przegramy mecz to zawodnik nie ma prawa uśmiechnąć się do zdjęcia? Czy nie może powiedzieć, jaka jest jego ulubiona piosenka, której słucha w trakcie rozgrzewki lub na siłowni, bo ostatnio słabiej zagrał? Czy nie wolno mu wypić kawy na mieście ze znajomymi, bo jego zespół jest na ostatnim miejscu w tabeli? Nauczmy się rozgraniczać pewne rzeczy. Trzeba wymagać od drużyny zaangażowania, wyników i dobrej gry na boisku. Ale pamiętajmy też o szacunku, jaki należy się każdemu człowiekowi. Niezależnie czy wygrał, czy przegrał mecz.

Nie boi się Pan, że kibice się odwrócą od zespołu?

- Po meczu w Gdańsku jeden z kibiców z trybuny C powiedział mi, że strasznie go wkur... nasza słaba gra i miejsce w tabeli. A po chwili dodał, że trzeba tę Ekstraklasę doceniać, bo jakby nie pan Andrzej Dadełło to być może nigdy by jej w Legnicy nie zobaczył, a może Miedzi w ogóle już nie byłoby na piłkarskiej mapie. Więc zamiast obrażać się na drużynę lepiej przyjść w niedzielę na mecz i jej kibicować. Skoro wymagamy od zawodników wiary i walki do końca, to sami też pokażmy, że się nie poddajemy.


Sponsorzy

Sponsor Główny:
https://votum-fh.pl/
Sponsor Strategiczny:
https://portal.legnica.eu/
Sponsor Techniczny:
https://www.adidas.pl/pilka_nozna
Sponsor Sprzętowy:
https://www.no10.pl/