Klub
Władysław Moroch to postać w legnickim środowisku piłki nożnej, (choć oczywiście nie tylko)... nietuzinkowa. Praktycznie całe swoje dotychczasowe życie, które jest nierozerwalnie związane ze sportem, związał z Miedzią Legnica. Dziś jest trenerem drugiego zespołu „Miedzianki”. Choć na przestrzeni minionych lat prowadził też pierwsze zespoły naszego Klubu jako szkoleniowiec numer 1.
Wielu sympatyków legnickiego futbolu, którzy od ponad 50 lat niezmiennie pasjonują się piłką nożną z „własnego podwórka”, doskonale wie, że Władysław Moroch ma niepotykanego... bliźniaka. Okazuje się, że 28 stycznia 1955 roku, na oddziale położniczym nieistniejącego już legnickiego szpitala przy ulicy Jaworzyńskiej, urodził się nie tylko bohater naszej opowieści. Moroch przyszedł na świat (ponoć różnica nie była większa aniżeli godzina), dokładnie tego samego dnia, i o w zasadzie tej samej porze, co Zdzisław Buchaniewicz. Najwierniejszy kibic naszego Klubu. Obaj doskonale się znają i nie da się ukryć, że darzą sympatią. Wszak nieczęsto zdarza się mieć takiego „przyszywanego” bliźniaka. – To zawsze był bardzo zdolny zawodnik, którego grę można było jedynie podziwiać – mówi po wielu latach od momentu wkroczenia Morocha w „dorosłą” piłkę, Buchaniewicz.
Z kolei były piłkarz skromnie odpowiada... - Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w rzeczywistości prawdziwym piłkarzem nożnym stałem się w 1971 roku. To właśnie wówczas rozpocząłem treningi w ówczesnym MZKS Legnica. Władysław Moroch jest człowiekiem o wesołym usposobieniu. Często lubi, ale przede wszystkim, potrafi żartować. Także z samego siebie. – Moje bieganie za futbolówką nazwałbym bardziej czynnym uprawianiem piłki nożnej, aniżeli stricte sportową karierą...
Co ciekawe to w tym, nieistniejącym już, klubie zdążył zagrać zaledwie dwa mecze. - Pamiętam dokładnie ten moment. W końcówce rundy wiosennej grałem w barwach MZKS, by na jesieni zostać zawodnikiem Miedzi powstałej na bazie tego rozwiązanego klubu. I właśnie rundę jesienną spędziłem w zespole juniorskim „Miedzianki” – dodaje Moroch. Wiosna 1972 roku należała jednak do obecnego trenera drugiego zespołu Miedzi. - Wtedy zostałem wcielony do pierwszego zespołu naszego Klubu. Od tamtej pory nieprzerwanie występowałem w barwach „Miedzianki” przez 15 lat - wspomina.
Patrząc na dotychczasową pracę szkoleniową Morocha od razu rzuca się w oczy, że od wielu lat jest szczególnie wierny jednemu klubowi. Oczywiście nie da się ukryć, że jest to legnicka Miedź. – Po zawieszeniu piłkarskich butów na przysłowiowy kołek w 1986 roku niemal natychmiast zostałem drugim trenerem w „Miedziance”. Piastowałem wówczas funkcję asystenta Tadeusza Kobiałko. Później miałem też okazję zadebiutować jako pierwszy trener...
c.d.n.