Środkowy obrońca Miedzi imponuje formą tej wiosny. Nie tylko jest pewnym punktem defensywny, ale też często pomaga kolegom w ataku. – Nie mam nic przeciwko temu, żeby od czasu do czasu wpisać się na listę strzelców – mówi Damian Paszliński.
W ostatnich meczach, jak na stopera, grasz bardzo ofensywnie. Twój kilkudziesięciometrowy rajd prawym skrzydłem, po którym Kuba Grzegorzewski zdobył gola, był ozdobą meczu z Nielbą.
DAMIAN PASZLIŃSKI: - Cały zespół pracuje na zdobycie bramki, nie tylko zawodnicy ofensywni. Ja też czasem staram się pójść za akcją do przodu i pomóc. Kilka razy fajnie to wyszło, a szczególnie przeciwko Nielbie i oby tak dalej. Najważniejsze, żebyśmy wygrywali mecze.
Po tej wygranej odetchnęliście z ulgą?
- Cieszymy się, że wygrywamy i dajemy radość naszym kibicom takimi meczami. Przed nami kolejne ciężkie starcia w walce o awans i obyśmy po każdym z nich byli w tak dobrym humorze.
Tymi akcjami ofensywnymi dajesz sygnał trenerowi, że w razie konieczności możesz zagrać w ataku?
- Nie, na pewno nie (śmiech). Nasi napastnicy radzą sobie bardzo dobrze, Kuba i Zbyszek nastrzelali już w tym sezonie sporo bramek, teraz Tomek Szewczuk też się przełamał, zatem trener ma kogo wystawiać w ataku. Ale nie mam nic przeciwko temu, żeby od czasu do czasu też wpisać się na listę strzelców (śmiech).