Aktualności

Klub

Łobodziński: trener jak ojciec, nie jak generał

17.12.2014, 10:35

2014_zaglebie_lubin_-_miedz_legnica_0-2_-_-_41.jpg– To my byliśmy na boisku, my graliśmy i jesteśmy współodpowiedzialni za wyniki – wspomina słaby początek sezonu Wojtek Łobodziński, który zarówno u trenera Stawowego, jak i Kudyby był niezastąpiony. – Trener Kudyba to dla nas bardziej ojciec niż generał. Weszliśmy z nim na inny poziom pracy – dodaje pytany o nowego szkoleniowca Miedzi.

W rundzie jesiennej I ligi zdobyłeś 6 bramek i miałeś 7 asyst. Ten wynik nie pozostawia wątpliwości, że jesteś najlepszym ofensywnym zawodnikiem Miedzi. Zapytam przewrotnie – może w takim razie trener Stawowy miał rację, że wystawiał Cię na pozycji napastnika?

WOJCIECH ŁOBODZIŃSKI: - Nie, raczej nie. Myślę, że moją prawdziwą wartość można zobaczyć wtedy, gdy gram na skrzydle. Aczkolwiek gra w ataku nie stanowiła dla mnie problemu. Przypomnę, że kiedyś też grałem jako napastnik. Ale zdecydowanie najlepiej czuję się z boku – na skrzydle. Niezależnie czy jest to prawe, czy lewe skrzydło. Zresztą, czasem przez chwilę mogę zagrać w środku pomocy, czasem zmieniam się z Marcinem Garuchem czy Danielem Ferugą, ale przez większość meczu swojego miejsca szukam gdzieś przy linii bocznej.

Przed początkiem sezonu w sparingach Miedź prezentowała się dobrze, a później w lidze nie wyszło. Dlaczego?

- Nigdy sparingi do końca nie pokazują jaki jest potencjał drużyny, bo to zupełnie inna bajka. Jaka była taktyka trenera Stawowego, chyba wszyscy widzieli. Jak ktoś ma bardzo wysokie umiejętności techniczne, to taka gra może się podobać. Myślę, że o naszych niepowodzeniach na początku sezonu zdecydowało kilka czynników. Być może był to brak naszych umiejętności, może warunki I-ligowe, czyli specyficzna taktyka drużyn, przeciwko którym graliśmy, a może coś jeszcze innego. Po prostu to się nie udało. Wiadomo, że każdy trener ma swój styl pracy. Nie chcę umniejszać jakoś roli poprzedniego trenera, ale to my byliśmy na boisku, my graliśmy i jesteśmy współodpowiedzialni za te wyniki.

Co takiego zrobił trener Kudyba, że tak szybko odmienił ten zespół?

- Potrafił to wszystko wypośrodkować. Mam na myśli to, że nie zabierając naszych atutów z poprzedniej taktyki, dołożył coś nowego, a przede wszystkim mniej ryzyka w obronie. My jesteśmy od grania, trener od taktyki i musimy się dostosować do tego, czego od nas oczekuje i co każe nam robić. Fajnie, że to zaczęło przynosić efekty. Nie ukrywam, że zmieniło się bardzo dużo. Przede wszystkim z takiego żołnierskiego trybu pracy weszliśmy z trenerem Kudybą na zupełnie inny poziom. Trener Kudyba to dla nas bardziej ojciec niż generał. Jak zrobimy coś nie tak, to potrafi nas zganić, ale potrafi też pogłaskać i pochwalić.

Wszyscy zastanawiali się skąd wziąć trenera, który wyciągnie Miedź z dołka, tymczasem zrobił to człowiek, który cały czas był na miejscu.

- Trener Kudyba jest od dawna związany z klubem, pracuje w Akademii Miedzi i przez ostatnie półtora roku oglądał nas prawie w każdym meczu. Wcześniej był też świetnym piłkarzem i myślę, że patrząc na naszą grę szybko wyciągnął wnioski co zmienić. On obejmując drużynę wszystko już o nas wiedział.

Miedź pogubiła punkty z drużynami z dołu tabeli, ale też pozabierała je zespołom z czołówki.

- Cóż, wielu z nas nie chciało, by ten rok się kończył. Szkoda, że nie zagraliśmy jesienią jeszcze kilku meczów, bo forma była i można było zdobyć jeszcze kilka punktów i wspiąć się w tabeli. Widać było na treningach i w środowych grach wewnętrznych, że jest forma. Trener Kudyba co środę organizował nam wewnętrzny sparing. W tych grach była taka rywalizacja, że były łamane nosy, deski, porozbijane kostki, wszystko szło w ruch. No i było widać, że jest chemia w zespole.

Jednym z przyjemniejszych momentów w tej rundzie były derby. Wygrana z Zagłębiem w Lubinie smakowała wyjątkowo?

- Fajnie było tam wygrać i pokazać całą drużyną, że jesteśmy naprawdę lepsi od Zagłębia. Uważam, że to nie było przypadkowe zwycięstwo, czy „obrona Częstochowy” – to było realizowanie taktyki, wyższe umiejętności po naszej stronie i zasłużona wygrana. Te mecz, podobnie jak wygrana z Olimpią Grudziądz, pokazują w jakim miejscu powinniśmy dziś być, gdyby nie ten nieszczęśliwy początek sezonu.

No właśnie, takiego początku w wykonaniu Miedzi nikt się nie spodziewał. Mówi się, że rozgrywki I ligi są bardzo nieprzewidywalne, ale mają dzięki temu swój wyjątkowy urok.

- Już trzeci sezon gram w I lidze i przez ten czas spotkało mnie tyle dziwnych rzeczy, że trudno zliczyć – od meczów w Stróżach, gdzie Kolejarz jakimś cudem potrafił ograć u siebie wszystkich, po super mecze na fajnych stadionach, z dużą widownią i dobrą grą. W tej lidze jest wszystko, pełny przekrój – możesz się tu zetknąć z wielką piłką na stadionach w dużych miastach, by zaraz w następnej kolejce wrócić do korzeni futbolu i grać mecz na boisku w małym miasteczku. Wiesz, coś jest w tym haśle „pierwsza liga styl życia” (śmiech). Tak już jest w tej lidze, że nie zawsze wygrywa zespół, który potrafi lepiej grać w piłkę.

W Miedzi rozwija się projekt Akademii Piłkarskiej, w której znaczącą rolę odgrywa też trener Kudyba. Ty dla tych młodych adeptów futbolu jesteś idolem i wzorem do naśladowania…

- Często rozmawiamy o Akademii Miedzi, także z trenerami, którzy tam pracują. Ten projekt idzie w dobrym kierunku. Uważam, że każdy klub w Polsce powinien mieć takie zaplecze. Mając tak rozwiniętą Akademię można w ciągu kilku lat zacząć „produkować” zawodników pod pierwszy zespół. Najlepsze kluby pokazują, że pieniądze zainwestowane w Akademię mogą się szybko zwrócić. Akademia Miedzi to na pewno przyszłość tego klubu.

Wracając do I ligi: wiosna będzie nasza?

- Okres przygotowawczy to zawsze pewna niewiadoma i trudno trafić z najwyższą formą na pierwszy mecz. Ale jeśli utrzymamy wiosną ten styl pracy z końcówki jesieni, to jestem spokojny, że będziemy w tabeli znacznie wyżej, niż jesteśmy teraz.


Sponsorzy

Sponsor Główny:
https://votum-fh.pl/
Sponsor Strategiczny:
https://portal.legnica.eu/
Sponsor Techniczny:
https://www.adidas.pl/pilka_nozna
Sponsor Sprzętowy:
https://www.no10.pl/