Przed meczem Miedzi Legnica z Arką Gdynia trzy pytania zadaliśmy Sławomirowi Kułykowi, który w przeszłości bronił barw obu klubów.
W 1993 roku Miedź wygrała z Arką 4-1. Pamięta Pan jeszcze to spotkanie, w którym wystąpił?
- Tak, pamiętam tamto spotkanie i tamte czasy. Przede wszystkim panowały wówczas inne realia. Dla mnie występ w Miedzi na naszym stadionie był czymś niesamowitym. Tym bardziej w tak wysoko wygranym meczu.
Jak wspomina Pan swój późniejszy pobyt w Arce Gdynia?
- Wspominam jak najbardziej pozytywnie. Robiłem to co lubię i to co zawsze lubiłem. Piłka nożna jest moją pasją i myślę, że w każdym klubie, w którym byłem, dawałem sobie radę. Do Arki udałem się jako młody chłopak, na drugi koniec Polski. Wiązał się z tym daleki wyjazd, nowe mieszkanie i gra w piłkę, więc wspomnienia pozostały dobre. Nie mam stałego kontaktu z ludźmi, z którymi występowałem w Gdyni, ale parę razy zdarzyło się spotkać. Grał tam też m.in. Robert Bubnowicz z Wałbrzycha, który występował także w Miedzi. Wtedy żyliśmy w innych czasach i realiach, w związku z tym te kontakty trochę wygasły.
Jakiego spotkania Miedzi z Arką spodziewa się Pan w sobotę?
- Myślę że będzie to bardzo ciekawy mecz, bo jedna i druga drużyna gra ofensywnie. Całym sercem jestem za Miedzią i myślę, że wygramy to spotkanie 2:0. Tak stawiam, a spodziewam się twardych i interesujących zawodów.
Na zdjęciu Miedź Legnica ze Sławomirem Kułykiem w składzie wiosną 1995 roku. U góry od lewej: Kosenko (masażysta), Kołkowski (kierownik dryżyny), Primel, Bubnowicz, Cymbała, Wojtkowski, Kułyk, Hebda, Romać, Kikowski, Kumik (trener), Nedwidek (asystent). Na dole od lewej: Bartczak, Łacina, Michalski, Olanin, Gajdzis, Wójcik, Kucharski, Łazarz, Kisiel. Fot. archiwum Z. Buchaniewicza