Aktualności

Klub

HISTORIA: Szczere uśmiechy „Klinsiego”

18.03.2014, 09:24

buchaniewicz.jpgKiedy w sezonie 1988/89 piłkarze Miedzi uzyskali historyczny awans do ówczesnej II ligi nikt w najśmielszych oczekiwaniach nie łudził się, że w ciągu kilku najbliższych lat o klubie z Legnicy, będzie głośno. I to nie tylko w Polsce, ale również poza jej granicami.

W zasadzie natychmiast po tym, jak do Polski dotarła informacja, że legnicka Miedź zagra w 1/16 Pucharu Zdobywców Pucharów z „Les Rouge et Blanc”, a zatem słynnym Association Sportive de Monaco Football Club, wszyscy ówcześni kibice naszego Klubu doskonale wiedzieli, że przyjdzie się nam zmierzyć z potentatem europejskiego futbolu. Dziś, po blisko 22 latach od tamtych wydarzeń, można pokusić się o pewną analogię… Jakkolwiek obecnie AS Monako z francuskiej Ligue 1 nie wzbudza wśród pasjonatów piłki nożnej jakiś olbrzymich emocji, tak drużyna z Księstwa, z początku lat 90. XX wieku, była prawdziwą potęgą. Nie będzie chyba nadużyciem porównanie drużyny prowadzonej w 1992 roku przez Arsène`a Wengera, do dzisiejszej Barcelony czy madryckiego Realu. Dlatego zarówno dla piłkarzy, działaczy, szkoleniowców czy kibiców Miedzianki z tamtego okresu, konfrontacja z tak rutynowanym rywalem była swoistą chwilą chwały.

Warto też pamiętać, że w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia formuła rozgrywania europejskich pucharów była diametralnie inna aniżeli obecnie. W zasadzie to chyba była też mniej skomplikowana. Wszak w pierwszej rundzie PZP drugoligowy klub z Polski mógł trafić na drużynę występującą w najwyższej klasie rozgrywkowej Francji. Przykładem oczywiście był dwumecz Miedzi z AS Monako.

Wracając jednak do pierwszej konfrontacji z ekipą w szeregach, której występowali choćby Lilian Thuram, Emmanuel Petit, Youri Djorkaeff, Jean-Luc Ettori, Marcel Dib, Jérôme Gnako, Patrick Valéry, Christian Perez czy też Rui Gil Soares de Barros, to trzeba nadmienić, że w oczach polskich kibiców największe uznanie miał wtedy Jürgen Klinsmann. Urodzony w Göppingen Niemiec miał w chwili rozgrywania pierwszego meczu w Lubinie 28 lat i 42 dni. „Klinsi” był niemal oblegany przez polskich kibiców. Rozdawał setki autografów, a co najważniejsze… zawsze towarzyszył mu sympatyczny uśmiech na twarzy. Co ciekawe, wysoki napastnik o bujnej fryzurze, podczas meczu z Miedzią grał w trykocie oznaczonym cyfrą „7”, ale jeszcze podczas przedmeczowej rozgrzewki miał na sobie dresową bluzę sygnowaną marką Adidas z numerem… „10”. Ten niuans także dość szybko wypatrzyli kibice.

Tak było jednak przed meczem, bo już w jego trakcie słynny Niemiec w najbardziej profesjonalny sposób pokazywał swój piłkarski kunszt będąc niezwykle skoncentrowanym na grze, zawodnikiem. Warto też wspomnieć, że wychodzących na murawę lubińskiego GOS-u z długiego tunelu, piłkarzy, szkoleniowców oraz arbitrów, witali młodzi piłkarze lubińskiego klubu ubrani w zielone piłkarskie trykoty. Takiej kurtuazji z trybun nie było już jednak podczas meczu, o czym najdobitniej przekonali się piłkarze prowadzeni przez Ryszarda Bożyczko i Wiesława Wojno, który był jego asystentem.

Jak pamiętamy w dwumeczu Miedzi z AS Monako padła jedna bramka. Do dziś jednak panuje pewnego rodzaju niejasność co do minuty, w której Youri Djorkaeff pokonał Dariusza Płaczkiewicza. Niemalże każdy środek masowego przekazu podaje, że były, 82-krotny reprezentant Francji, strzelił gola na wagę awansu w 2. minucie. Tymczasem oglądając archiwalną transmisję z tego meczu wynika jasno, że była to minuta… 3. Taka przynajmniej informacja widniała na tablicy świetlnej byłego lubińskiego stadionu przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. Z ową tablicą wiąże się ponadto jeszcze jedna zabawna sytuacja. Oto bowiem w roli gospodarza meczu w Polsce wystąpili… piłkarze Association Sportive de Monaco Football Club. Tak to wyglądało na wspomnianej tablicy świetlnej. Doszło więc do swoistego paradoksu… Wszak zarówno legniczanie, jak i piłkarze z maleńkiego Księstwa występowali w tym meczu, jako goście. Z tą jednak różnicą, że nasi piłkarze, jako pucharowy reprezentant Polski, grali w… Polsce.

Nie zmienia to jednak faktu, że kibice Miedzi kibicowali Miedzi, a obecni podczas tego meczu, kibice Zagłębia gremialnie wspierali rutynowaną drużynę z Ligue 1. Po meczu piłkarze AS Monako nie do końca potrafili zrozumieć, jakim to sposobem w kibicach Zagłębia znaleźli sprzymierzeńców, mimo, że grali w Polsce i to z polskim klubem… Cóż – okrzyki „Miedzianka” przeplatały się z okrzykami „AS Monako”. To bez wątpienia nie pomagało naszym zawodnikom…

c.d.n.

* Zdzisław Buchaniewicz, wieloletni kibic i przyjaciel legnickiego futbolu.


Sponsorzy

Sponsor Główny:
https://votum-fh.pl/
Sponsor Strategiczny:
https://portal.legnica.eu/
Sponsor Techniczny:
https://www.adidas.pl/pilka_nozna
Sponsor Sprzętowy:
https://www.no10.pl/